29 marca 2015

Rozdział VII

Kiedy rano otworzyłam oczy, na dworze wciąż było ciemno, a w całym pokoju słyszałam rytm wybijany przez krople deszczu na parapecie. Jesień w tym roku była bardzo wilgotna i raczej nie mogłam liczyć na chociaż jeden, nie tyle co słoneczny, ale suchy dzień. Było to bardzo uciążliwe, a jakakolwiek próba wyjścia na zewnątrz bez parasola sprawiała, że wyglądałam, jakbym wskoczyła w ubraniach do jeziora.
Pomimo tego, że ze spotkania z Cedrikiem wróciłam dopiero o trzeciej nad ranem, już przed ósmą siedziałam na moim miejscu w Wielkiej Sali. Zdziwiło mnie jednak, że Ron także tam był. Najwyraźniej niczego sobie wczoraj z Harrym nie wyjaśnili.
— Ron, mógłbyś mi podać sok dyniowy? — zapytałam, żeby rozpocząć jakoś rozmowę.
— Proszę — odpowiedział, biorąc do ręki dzbanek z napojem. — Nie widziałaś może Seamusa? Albo Deana? Myślałem, że wcześniej jedzą śniadanie.
— Nie, ale Harry powinien niedługo przyjść — rzuciłam.
Powiedziałam to specjalnie, żeby zobaczyć, jaka będzie jego reakcja. Musiałam w końcu wymyślić sposób na pogodzenie ich. Popatrzył na mnie z niesmakiem i włożył widelec z kawałkiem kiełbaski do buzi. Powoli przeżuwał, a ja cierpliwie czekałam, aż wreszcie przełknie i się odezwie, ale milczał i jadł dalej.
— Masz zamiar coś powiedzieć? — zapytałam lekko zirytowana. Spojrzałam na niego, a w jego oczach zobaczyłam złość, żal i cały ocean zazdrości. — Ron, to nie on wrzucił swoje nazwisko do czary — dodałam już łagodniej.
— Pf, jasne — odpowiedział mi ze wściekłością i odwrócił się w stronę Neville'a, dając mi jasno do zrozumienia, że nie chciał ze mną dłużej rozmawiać.
Westchnęłam i dopiłam do końca swój sok dyniowy, który nagle przestał mi smakować. Postanowiłam, że wezmę śniadanie dla Harry'ego, a przy okazji porozmawiam z nim o wczorajszym dniu.
Wychodząc z Wielkiej Sali, natknęłam się na Cedrika, który zdążył się tylko krótko przywitać, bo od razu go pożegnałam, aby jak najszybciej porozmawiać z moim przyjacielem.
Miałam szczęście, bo gdy weszłam do pokoju wspólnego, Harry akurat schodził ze swojego dormitorium. Widać było, że nie był w najlepszym humorze, co nie zdziwiło mnie w najmniejszym stopniu.
— Nie zrobiłem tego, Hermiono — zaczął zmęczonym tonem, kiedy przywitałam go i podałam przyniesione kanapki.


Wierzyłam Harry'emu, ale cały czas miałam nadzieję, że jednak sam zgłosił się do turnieju. Dopiero podczas spaceru  wyperswadował mi tę myśl, uświadamiając, że ktoś zrobił to specjalnie, ktoś, kto chciał go zabić. Ta rozmowa miała mnie uspokoić, ale przez nią jeszcze bardziej się denerwowałam.
Ustaliliśmy też, że od razu napisze do Syriusza. Mógł się martwić, ale lepiej, żeby dowiedział się o tym od Harry'ego, niż aby usłyszał byle gdzie na ulicy lub przeczytał w gazecie.
Z Cedrikiem przez następny tydzień nie rozmawiałam prawie w ogóle. On zajęty był sprawami związanymi z pierwszym zadaniem, a ja nie chciałam mu się narzucać. Widywaliśmy się tylko na korytarzu, ja szłam z jednym z wciąż skłóconych chłopców, on najczęściej przeciskał się przez wianek swoich wiernych fanek, aby rzucić szybkie „cześć” lub posłać jeden ze swoich uśmiechów.
Przez kilka kolejnych dni nie robiłam nic poza siedzeniem w bibliotece z Harrym, z którym ostatnio nie było najlepiej. Często się denerwował i nie umiał na niczym skupić. Do zmartwień dotyczących Turnieju Trójmagicznego dochodziła sprawa wciąż obrażonego Rona. Wiedziałam, że bardzo to przeżywał, ale kiedy zaczynałam temat, on od razu zmieniał na inny i za każdym razem wyglądało to dokładnie tak samo.
Kolejnym problemem był Malfoy, który nie powstrzymywał się od głośnego komentowania i obrażania Harry'ego. Potter odpowiadał mu tylko wtedy, gdy naprawdę się denerwował. Tym razem też tak było.
Byliśmy już w lochach Snape'a, kiedy zobaczyliśmy wielkie odznaki na szatach wszystkich Ślizgonów z czerwonym napisem „Kibicuj CEDRIKOWI DIGGORY'EMU, PRAWDZIWEMU reprezentantowi Hogwartu!”, którzy na nasz widok nacisnęli swoje plakietki, a nam ukazał się kolejny, tym razem zielony napis „POTTER CUCHNIE”.
Odruchowo spojrzałam na Harry'ego, żeby zobaczyć, jak na to zareagował. Cała złość, która zbierała się w nim od Nocy Duchów, znalazła ujście. Widać było, że nie zastanawiał się długo i od razu wyciągnął różdżkę.  Malfoy zrobił to samo i jednocześnie ryknęli swoje zaklęcia, które zderzyły się i poleciały pod zupełnie innym kątem, w skutek czego klątwa Pottera poleciała w stronę Goyle'a, a urok Malfoya w moją. Kiedy uświadomiłam sobie, że zaklęcie uderzy właśnie mnie, było już za późno. Czując, że moje przednie zęby zaczęły rosnąć, chwyciłam za nie, żeby jak najbardziej je zasłonić. Byłam przerażona, nie chciałam, aby ktoś zobaczył mnie w takim stanie. Właśnie wtedy podbiegł do mnie Ron.
— Hermiono! — krzyknął i zabrał moje ręce z sięgających już do podbródka zębów.
Wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie, a ja zawyłam i schowałam twarz w dłoniach. Czułam się upokorzona. Duże jedynki, które sprawiały, że wyglądałam jak królik, były teraz wielkości połowy mojej twarzy. Musiałam wyglądać jak bóbr. Cholerny Malfoy. Gdybym nie była wtedy w takim stanie, chętnie rzuciłabym na niego klątwę, po której nie mógłby się pozbierać przez najbliższe tygodnie.
Przyjście Snape'a wcale nie polepszyło sytuacji Gryfonów. Odjął nam pięćdziesiąt punktów, a Harry'emu i Ronowi dał szlaban. Kiedy rudzielec pokazał mu moje zęby, ze złośliwą miną odpowiedział, że nie zauważył żadnej różnicy. Poczułam się jeszcze gorzej niż wcześniej i uciekłam z płaczem, cały czas trzymając się za zęby. Wspinając się po schodach, które prowadziły do Wielkiej Sali, wpadłam na kogoś. Chciałam pobiec dalej, kiedy ten ktoś złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.
— Czekaj! — usłyszałam głos Cedrika i spojrzałam na niego, dalej zakrywając zęby.
Czemu to musiał być akurat on i czemu musiał mnie widzieć w takim stanie?! Obróciłam się z zamiarem odejścia, ale nie pozwolił mi na to.
— Coś się stało? — zapytał, uważnie mi się przypatrując.
Merlinie, czy on musiał zawsze wszystko wiedzieć? Nie mógł choć raz odpuścić i pozwolić mi odejść?
— Rozcięłaś sobie wargę? Leci ci krew? — Zaprzeczyłam ruchem głowy. — Pokaż, to ci pomogę.
— Ymym. — Próbowałam oponować, ale złapał mnie za nadgarstki, starając się odsłonić mi twarz. Mój uścisk był mocny, ale ledwo dawałam radę go utrzymać.
— Przestań! — krzyknęłam, a on, wykorzystując okazję, zabrał moje ręce z twarzy i zobaczył te okropne, przerośnięte jedynki.
Ze zdziwienia otworzył szeroko usta, które utworzyły się w wielkie „o”. Usiadłam na jednym schodku, ponownie chowając twarz w dłoniach. Kątem oka zauważyłam, że usiadł obok mnie. Odwrócił się w moją stronę i szeroko uśmiechnął.
— Odwrócę to, tylko daj sobie pomóc — powiedział, a ja rozluźniłam się i położyłam ręce na kolanach.
Popatrzyłam na niego, a on parsknął śmiechem. Spojrzałam na niego z wyrzutem i odwróciłam w stronę ściany.
— Miałeś się nie śmiać — bąknęłam.
— Nie śmieję się z ciebie — oznajmił, dalej cicho chichocząc. — Po prostu wyglądasz uroczo.
Popatrzyłam na niego z rumieńcem na twarzy i sama się roześmiałam. Nie wiedziałam, jak zamierzał to naprawić, ale postanowiłam, że pozwolę sobie pomóc. W końcu nie chciałam pokazywać się w takim stanie nikomu.
— Kto ci to zrobił? — spytał, przyglądając się bliżej mojemu zgryzowi.
— Malfoy. Nie wiem, czy widziałeś już te idiotyczne odznaki, ale to przez nie wszystko się zaczęło — odpowiedziałam, po czym zobaczyłam w torbie Cedrika, który właśnie szukał swojej różdżki, neonowy napis. — Skąd to masz? — Spojrzałam na niego, niczego nie rozumiejąc.
— Ach, to? — zapytał, biorąc plakietkę do ręki. — Chett mi to wcisnął, miałem to wyrzucić, ale nie było kiedy — powiedział i dodał, kiedy zobaczył, że mnie nie przekonał: — Naprawdę, Hermiono. Wierzę, że Potter tego nie zrobił.
— To dobrze — podkreśliłam, a on ponownie wziął swoją różdżkę do ręki.
— Densminuo* — wypowiedział, a ja poczułam, jak moje zęby powoli się zmniejszają.
Dotknęłam swoich jedynek i ucieszyłam się, że znowu wyglądałam tak jak wcześniej.
— Dziękuję — rzekłam uradowana i, nie do końca rejestrując swoje czyny, rzuciłam mu się na szyję. W odpowiedzi również mnie przytulił.
— Nie ma za co — odpowiedział, kiedy usiadłam już z powrotem.
Nie zwróciłam nawet uwagi na to, że zachowałam się jak jedna z tych jego głupich fanek. Byłam szczęśliwa, że nie musiałam już się martwić wyglądem zębów.
— Rozmawiam z tobą pierwszy raz od jakichś dwóch tygodni — powiedziałam.
Nie miałam zamiaru robić mu wyrzutów, bo rozmawianie ze mną nie było jego obowiązkiem. Wiedziałam też, że miał swoje zajęcia.
— I to jeszcze w takich okolicznościach — dodał.
— Swoją drogą czemu nie jesteś na lekcjach? — zapytałam, kiedy uświadomiłam sobie, że uciekłam z eliksirów.
— Szedłem właśnie odnieść swoją torbę do dormitorium. Muszę być na jakimś sprawdzaniu różdżek i robieniu zdjęć do Proroka — powiedział, wywracając oczami.
— No tak, w końcu reprezentujesz Hogwart.
— Razem z Harrym — powiedział, a ja znowu poczułam falę gorąca, która zalewała mnie zawsze, gdy słyszałam, że mój najlepszy przyjaciel brał w tym udział.
— Dobra, Hermiono — odezwał się i od razu wstał ze swojego miejsca. — Ja się muszę zbierać, ale w ramach rekompensaty chciałbym cię zaprosić w sobotę do Hogsmeade.
— Jutro? Nikt nic o tym nie mówił — rzekłam zdziwiona.
— Bo tylko my idziemy. Mam na myśli mnie i grupkę przyjaciół — oznajmił i popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. — To co? Piszesz się na to?
Chciałam iść, ale wyobraziłam sobie, jak jego kumple reagują na przyjaciółkę Harry'ego Pottera.
— Chętnie poznam twoich przyjaciół, ale nie teraz — zaczęłam. — Wiem, że ty nie masz nic do Harry'ego, ale nie mam pewności, jeśli chodzi o twoich znajomych.
— Jak wolisz — odpowiedział trochę przygaszony. — To… Do zobaczenia niedługo?
— Tak, do zobaczenia — powiedziałam, a on odszedł w stronę lochów.
_________________________
*Densminuo — zaklęcie wymyślone przeze mnie, Dens — zęby, minou — pomniejszać w łacinie. W oryginalnej wersji Malfoy rzucił Densaugeo, augeo — powiększać.

Chyba pierwszy raz dodaję nową notkę o normalnej porze… 
Swoją drogą byłoby mi miło, gdyby więcej osób zaczęło komentować, ale to tylko just saying.
PS Wiem, że dodaję wcześnie, bo minął niecały tydzień od dodania tamtego rozdziału, ale miałam ochotę coś napisać. Co tam, że powinnam się uczyć, bo przez kolejne 3 dni nie pomyślę o niczym innym niż szkoła.
Betowała Siobhan. 

16 komentarzy:

  1. Zaczynam nie lubić Draco... (Oczywiście tylko w tym opowiadaniu xd)
    Szkoda ,że Miona nie pójdzie z Cedrikiem do Hogsmeade ;-;
    Czekam na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie idzie ci opisywanie relacji Harry'ego i Rona, gdy są ze sobą pokłóceni. Wygląda to bardzo kanonicznie i relaistycznie :). Szkoda, że Hermiona jednak nie zdecydowała się na wypad do Hogsmeade...
    http://nocturne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki był zamiar 😃 oryginał chcę zmienić tylko tam, gdzie muszę, co zdarza się dość często przez tematykę mojego opowiadania :x przed napisaniem rozdziału, zawsze czytam fragment, do którego się odnoszę, żeby nie popełnić jakiejś gafy

      Usuń
  3. Jestem pod wrażeniem :D Świetnie piszesz. Podoba mi się narracja pierwszoosobowa (w tym wypadku!). A chciałabym przeczytać jak jego kumpele zareagują na przyjaciółkę Pottera :>
    Obserwuję i czekam na kolejne notki! :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadłam na Twojego bloga przypadkiem i stwierdzam, że zostaje! :) Przeczytałam wszystko jednym tchem i jestem pod wrażeniem Twojego stylu pisania! Jest rewelacyjny :) Dołączam do obserwowanych! Cedrik i Hermiona <3 To takie cudowne :) Naprawdę podoba mi się :) Właśnie czytałam ostatnio Czarę Ognia i oglądałam film i tak myślę o Cedriku i Hermionie: A gdyby tak... Nie, raczej o takim parringu blogu nie ma. A tu sprawdzam w jakimś spisu blogów i jest jakiś o Cedmione <3 Czytam i jestem zachwycona twoim blogiem! :D Cud, miód i malinka :*
    Nie przynudzam, czekam na następny rozdział, życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych i smacznego jajka :* :)
    http://hermiona-granger-historia-prawdziwa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, nie wiem, co napisać oprócz tego, że czuję się naprawdę mile połechtana :)
      miło mi, że ci się spodobało i wesołych świąt :D

      Usuń
  5. Szczerze? Chyba tu zostanę. Choć ostatnio mam lot na dramione (nie wiem czemu, skoro nie jestem żadną fanką HP) to ten blog bardzo mi się spodobał. Pierwszy raz widzę historię Cedrika i Hermiony- zwykle jak coś poza Malfoyem pisano o Wiktorze Krumie. Przyznam, ciekawie, ciekawie, choć sam film... no cóż, był nawet nawet (ale błagam, czemu Cedrikiem musiał być Pattinson?!) a sama postać Cedrika średnio mnie zainteresowała. Może dlatego, bo była to jedynie postać epizodyczna.
    Już sobie zapisałam bloga w ulubionych (bo niestety w moich obserwowanych zostały blogi z czasów, gdy zaczynałam i było ,,obs za obs'' itp. i pewnie bym go w ogóle nie zauważyła) i co, życzę weny no i wesołych świąt!
    kroniki-dzieci-ciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Naprawdę ciekawy blog, zostanę tutaj dłużej!
    Strasznie fajny rozdział *-*
    Zaskoczyłaś mnie tym że połączyłaś cedrika i Mionę.
    Ten parring mnie w ogóle nie denerwuje, nie to co Dramione (żygam nim)
    Z niecierpliowścią czekam na następny rozdział i zapraszam o mnie: http://lost-in-dreamsss.blogspot.com/
    Astoria

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba pierwszy blog, w którym występuje para HG/CD (bynajmniej pierwszy, na którego ja trafiłem). To tak słowem wstępu.
    Chociaż zazwyczaj nie przepadam za narracją pierwszoosobową, to tutaj mi to nie przeszkadza. Piszesz dość dobrze, raczej nie widziałem żadnych naprawdę rażących błędów (pojawiło się parę literówek, ale każdemu się to zdarza xD)
    Na razie nie podoba mi się tylko jedna rzecz - stanowczo zbyt krótkie rozdziały. Myślę, że opowiadanie wiele by zyskało, gdybyś postarała się trochę bardziej rozwijać opisy i rozmowy. Ponieważ nie wiem, czy planujesz zabić Cedrica (jak w oryginale), czy nie, to trochę za szybko wszystko się dzieję. (Oczywiście nie twierdzę, że powinnaś pisać o byle czym, czy czymś co pojawiało się w oryginale. Jednakże naprawdę byłoby fajnie, gdybyś pisała dłuższe rozmowy między H i C).
    Na razie jest jednak dobrze i czekam na więcej. Pozdrawiam:)

    PS: Ponieważ wydaje mi się, że z tego opowiadania może powstać naprawdę ciekawa historia, postanowiłem nominować cię do nagrody Liebster Award. Więcej informacji znajdziesz na moim blogu: http://www.momentzwrotny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam wrażenie, że za szybko się to dzieje i w kolejnym rozdziale mam zamiar rozwinąć ich relację. Generalnie chcę przemyśleć jeszcze raz całe opowiadanie, żeby potem nie żałować, że czegoś nie rozwinęłam bardziej.
      Co do opisów, przez pisanie w narracji pierwszoosobowej nie potrafię ich rozwinąć. Przeklinam siebie, że nie zaczęłam pisać w trzecioosobowej, ale myślałam, że tak będzie prościej opisywać uczucia, które towarzyszą Hermionie.

      Usuń
    2. No i dziękuję za nominację, ale nie wiem, czy znajdę na to czas :/

      Usuń
    3. Nie musisz się z tym spieszyć :) Ja też potrzebowałem trochę czasu, żeby się tym zająć. Nie przejmuj się, jeżeli nie masz 11 bogów do nominacji. Możesz uzupełnić tę listę z czasem. :D
      Nie zmuszam cię do wzięcia udziału, ale uważam, że naprawdę warto :) Dzięki temu możesz zdobyć dodatkowych czytelników :)
      Cieszę się, że planujesz lepsze rozwinięcie. Jeśli chodzi o narrację, może spróbuj bardziej wczuć się w Hermionę? Może to pomoże ci trochę bardziej rozbudować opisy.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  8. Świetne :)
    Cedrik wierzy Harry'emu - on zawsze był taki miły :)
    Szkoda, że Hermiona z nim nie poszła :(
    Pozdrawiam i lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  9. Z zaskoczeniem stwierdziłam, że to już koniec rozdziału. Nie dlatego że urwał się w złym momencie, a skąd! Po prostu tak lekko mi się go czytało. :) Pisałaś ostatnio, że za szybko leciałaś z akcją. Ja akurat tego nie dostrzegłam, bo mamy już siódmy rozdział i dopiero teraz Cedrik zaprosił Hermionę na wypad do Hogsmeade. Chyba że Twoje obawy były nie o ich relację, ale o to, że zakładając śmierć Cedrika, niewiele zostało czasu na rozwinięcie fabuły, skoro jest już pierwsze zadanie. Nie wiem, co chcesz jeszcze umieścić w tej historii, ale zwykle jest tak, że płynie ona automatycznie i nie ma co się na zapas martwić. :)
    Bardzo spodobał mi się fragment, w którym opisywałaś, jak Hermiona i Cedrik mijali się na korytarzach. Widziałam to oczami wyobraźni. :D Bardzo ładnie wplotłaś też Malfoya i wymyśliłaś zaklęcie antyzębowe. xD
    I lubię Cedrika - taki miły gość z niego. :D
    Jeszcze tak standardowo:
    Przejrzyj pierwszy akapit, bo jest tam nagromadzenie czasownika "być".
    "którzy na nasz widok nacisnęli swoje plakietki, a naszym oczom ukazał się kolejny, tym razem zielony napis „POTTER CUCHNIE”." -> Trochę mierzwi mnie to powtórzenie "nasz". ;)
    "nie do końca rejestrując swoich czynów" -> swoje czyny
    "w rekompensatę chciałbym cię zaprosić w sobotę do Hogsmeade." -> Tutaj nie jestem pewna, ale bardziej skłaniałabym się ku sformułowaniu "w ramach rekompensaty" bądź "jako rekompensatę". Jednak nie jestem szczególnie ogarnięta w sprawach stylistycznych, więc bardzo możliwe, że Twoja wersja jest również poprawna, może jedynie mniej popularna (przynajmniej w moich rejonach). ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie przeglądałam ostatnio wszystkie te rozdziały i stwierdziłam, że niepotrzebnie się przejmowałam, bo nie wyszło to tak fatalnie, jak wcześniej myślałam.
      Co do zaklęcia antyzębowego, nie było to trudne. Wygooglowanie jednego słowa zajęło mi pół minuty? XD
      Ogółem cieszę się, że nie jest aż tak źle i może się powtarzam (w sumie wspominam o tym za każdym razem, nevermind), ale ja naprawdę lubię Twoje komentarze. :]
      Błędy już poprawiłam i lecę czytać, co napisałaś pod 8!

      Usuń